2018-11-02 16:08:25
Pierwsze oficjalne 10 km popełnione 5 tygodni po urodzeniu Helenki. Dramat.
Trasa inna niż pamiętałam z poprzednich edycji, subiektywnie trudna z wieloma podbiegami, które zdawały się nie mieć końca. Henio początkowo czuwał nawołując, że on chce biec na nóżkach nie w wózku, w końcu padł i przespał całą trasę aż do hopki na samej mecie.
Gdzieś pośrodku trasy żenująca sytuacja - okazuje się, że i na biegach zdarzają się pseudokibice. Para z wuwuzelą. Mirek biegnie przodem dając znaki, że dziecko śpi i prosząc by nie trąbili. Pan z uśmiechem stwierdza, że to jedyna trąbka n...
czytaj więcej »