Od Dobrodzienia zaczynałam swoją przygodę z biegami ulicznymi i z sentymentem tu wracam choć po 10 latach Dobrodzieńska Dycha nie ma nic wspólnego z ówczesnym biegiem.
W przeciągu ostatniej dekady kiedy inne imprezy biegowe rosły w siłę ta jakoś traciła a z każdą zmianą trasy coraz mniej biegaczy stawało na starcie. Zupełnie jednak nie rozumiem tej tendencji. Bieg jest inny - teraz już typowo uliczny - ale przygotowany doskonale w każdym calu. Biuro działa sprawnie, start bez opóźnień, trasa przygotowana i oznaczona. Na trasie nie brakuje kibiców, jest woda do picia, gąbki do ocierania czoła, kurtyny wodne - wszystko czego w upalnym, lipcowym bieganiu człowiek potrzebuje. No może poza świnką Peppą na twarzy ale z tym organizatorzy nie mieli nic wspólnego ;)