Było tak gorąco, że nawet rozgrzwać nam się nie chciało. Zorganizowaliśmy zatem sobie jedynie krótkie rozciąganie i byliśmy gotowi.
Start był ze stadionu trochę podobnie jak w Dobrodzieniu, potem 3 pętle uliczkami i znów powrót na stadion. W końcu udało się. Bieg zaliczony, w dodatku świetny czas (jak na mnie), poniżej 53 minut. 10 km. Gorąco jak w piekle mimo, że start był dopiero o 17.
Już z medalem.