Minął drugi miesiąc tego roku i zaliczyliśmy właśnie drugi bieg.
Trasa miała zaledwie 8, 150 km ale górki, pagórki i błoto były tak uciążliwe, że momentami bieg nie był możliwy a nawet chód oznaczał po prostu próbę nie ujechania i nie wylądowania w błotnistej czarnej mazi. Niezaprzeczalnie ciężko było, a że inicjatywa była moja - po biegu aż się bałam doczekać Mirka na mecie domyślając się tylko jak bardzo musi być niezadowolony. On nie lubi biegów "z przeszkodami". Ostatecznie każdy z biorących udział 293 zawodników był uwalany co najmniej do pasa. Najlepszy czas wynosił 29:10 min, ja potrzebowałam aż 54:17, czyli tyle co normalnie zajmuje trasa 2 km dłuższa :) W biegu wzięły udział 64 kobietki. A to nasze buty po biegu! Namiastka tego jak wyglądaliśmy.