Volkswagen Prague Marathon - COMPLETED!

2013-05-13 09:46:11, komentarzy: 5

Uwaga! Skrót wiadomości: Fantastyczny! Najlepszy! Zaskakujący! Taki oto był w moim odczuciu maraton w Pradze. Trasa trudna, pełna podbiegów i agrafek ale jakże urokliwa ze startem i finiszem na Starym Mieście, z nieprzerwanym dopingiem i wsparciem z każdej strony, Zamkiem Hradczańskim w tle, Mostem Karola pod stopami,  tańczącym domem pląsającym w okolicy 15 km, Wełtawą towarzyszącą przez większość trasy. Bardzo, bardzo duży pozytyw. A przy okazji poprawiłam czas :)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Podsumowanie:

 

Start number: F2272 - KARMANSKA ANNA
Category: AMF
Split Time min/Km Delta min/Km RealTime
Km 5 0:41:36 8,19 0:41:36 8,19 0:31:20
Km 10 1:11:42 7,10 0:30:06 6,01 1:01:27
Km 15 1:42:18 6,49 0:30:36 6,07 1:32:03
Km 20 2:13:43 6,41 0:31:25 6,16 2:03:28
Km 21,097 2:21:21 6,42 0:07:38 6,57 2:11:06
Km 25 2:45:34 6,37 0:24:13 6,12 2:35:19
Km 30 3:18:43 6,37 0:33:09 6,37 3:08:28
Km 35 3:52:37 6,38 0:33:54 6,46 3:42:22
Km 40 4:28:51 6,43 0:36:14 7,14 4:18:36
Finish line 4:42:39 6,41 0:13:48 6,17 4:32:23

 

Kategorie wpisu: maraton
« powrót

Dodaj nowy komentarz

  • Stefan, współbiegacz 1:17, 14 maja 2013

    No i czyż oni nie są NIE-SA-MO-WI-CI ???!
    To ja tu za nimi oczy wypatruję i już zacząłem się niepokoić czy jakaś choroba (czytaj: kontuzja) nie pokrzyżowała ich biegowej codzienności, a oni masz ci! tuptają sobie po Moście Karola :)
    A gdzie tam "tuptają"! Rwą następny maraton!!

    Aniu! Mirku!
    Po raz kolejny (który to już z rzędu?) przepełnia mnie podziw dla Was tak ogromny, że tylko na ziemię paść i czołem o płyty chodnikowe tłuc.
    Pamiętałem oczywiście, że na tym blogu pojawiło się już hasło "Praga", wszelako odebrałem je jako na poły żartobliwe, na poły rzucone na zasadzie "być może kiedyś, kto wie". A tu proszę: żelazna konsekwencja, wytrwałość i upór. Czego innego się po Was (!) można było spodziewać ?
    Ale toż ja nawet kciuków ścisnąć nie zdołałem. Biegłem sobie oto w niedzielę przez Siemianowice, a to Michałkowice i Chorzów (Silesia Maraton, choć tylko w wersji połówkowej, bo po zimowej kontuzji jeszcze się na pełny dystans nie zdecydowałem) i rozglądałem się raz na lewo, raz na prawo w poszukiwaniu Waszych śmigłych sylwetek. Ba, nawet wystartowałem na samym końcu stawki, na wypadek gdybyście dojechali ociupinkę za późno (zero złośliwości!)
    A tu proszę: Prague Marathon, mój ty Boże!
    Jak to pisał Jan Kochanowski ?

    Owoż z łoża się zwlókłszy, stąpam ciut zaspany,
    Bo oczy me snu opar jako mgłą przesłania...
    A sen miałem przecudny : biegłem pod Hradczany;
    Z prawej strony biegł Mirek, a po lewej - Ania.

    Boć to od Olomouca aż po Frydek-Mistek
    Ne masz tak fajni holki i takiego kluka,
    Z kim to rad byś pobiegać i maraton všistek :
    Je težke takich znaleźć i na pryžno szukać.

    Nie zdążyłem im wczoraj poświęcić uwagę,
    Ni życzyć "w paszczę wilka" i by wilk ów zdechnął.
    Lecz oni bez tych życzeń śmignęli przez Pragę.
    Bo oni są nezvykli! No i na tym všechno!


    Gratuluję wspaniałych rezultatów i dokonania kolejnego "niemożliwego". Jak to mawiali traperzy w starych westernach? "Jesteście ludźmi, dla których trzeba mieć całą dynię szacunku"!

    No i na koniec muszę (muszę!) wspomnieć i podziękować za przemiłe pozdrowienia. I to jeszcze uwiecznione na zdjęciu! Naprawdę rozrzewniliście mnie. Chyba nikt nigdy mnie nie pozdrawiał w sposób tak nieszablonowy i tak niezwykle sympatyczny. Jak mawia moja znajoma : "paszcza sama mi się śmiała", gdym to oglądał.
    No i przyznam, że poczułem się dowartościowany do granic możliwości: oto mistrzowie machają przyjaźnie w stronę amatora.
    Że też chciało wam się pamiętać o mnie, niegodnym.
    Baaardzo dziękuję!
    Tego naprawdę się nie spodziewałem!

    Odpowiedz
  • Stefan, współbiegacz 0:55, 17 czerwca 2013

    Boję się, że poczytacie mnie za natręta (bo to pierwszy raz ?), ale ...
    No odzywam się niepytany, bo naprawdę zacząłem się niepokoić. Mam nadzieję, że Wasza 'absencja' wynika li tylko z jakiejś wspaniałej a nieplanowanej podróży (Seszele ? Tybet ? Bora-Bora ?)
    Nie wpadliście przecież w żadne tarapaty zdrowotne ni jakiekolwiek inne, prawda ? Powiedzcie, że się nie mylę !!

    Pozdrawiam Was serdecznie z biegowych ścieżek i pozostaję z nadzieją, że u Was wszystko w porządku.

    A tak na marginesie : gdybyście stwierdzili, że mógłbym okazać się Wam w czymkolwiek pomocny, nie wahajcie się ani sekundy.

    Odpowiedz
  • KARMA 8:56, 17 czerwca 2013

    Hej! :) Rzeczywiście, zaraz minie (może już minął) miesiąc bez biegania... Aż wstyd! Powody, jak mi się zdaje, są dwa:
    1. Aktywna część mojej osobowości poległa na mecie maratonu w Pradze i wyszedł ze mnie cały leń (w skrócie osiadłam na laurach).
    2. Już za tydzień (22 czerwca) zaczynamy nasz najdłuższy wspólny bieg - ultramaraton można by rzec - mamy wesele w związku z czym przygotowania pochłaniają bez reszty nie tylko czas ale i energię...
    Bardzo Ci dziękuję za pamięć o nas i troskę. Ty pewnie śmigasz - taka piękna pogoda się zrobiła!

    Jeśli zaś idzie o pomoc - jak tylko masz chęć wpadnij do kościoła (godz.15, Kościół św Michała w K-ach) sypnąć nas ryżem na szczęście. Życzliwych twarzy nigdy dość. A od sierpnia (po miodowym miesiącu) potrzebna będzie nowa mobilizacja więc możemy się umowić na jakieś wspólne bieganie!

    Pozdrawiam bardzo serdecznie!\

    Odpowiedz
  • Stefan, współbiegacz 13:24, 17 czerwca 2013

    Przez kilkanaście sekund zaniemówiłem, a potem musiałem zaczerpnąć solidny haust powietrza, prawie jak po interwałach ;)
    I kolejną chwilę trwało nim zrozumiałem co się stało ...
    Ot, po prostu przez moment zachłysnąłem się Waszym szczęściem !

    Jakżeż się cieszę, Aniu !!!
    To cudowna wiadomość.
    Pomijając już ulgę jaką przyniosła mi informacja, że Wasz biegowy spoczynek nie jest spowodowany np. przez chorobę (ale przez tak arcymiłe wydarzenie) !
    Istna euforia przepełnia moje serce; świat dokoła pojaśniał.
    Codzienne problemy ?
    "Ach, cóż to dla mnie znaczy, kiedy w oczach moich
    Mam wizję, która serce me radością poi" (P.Verlaine)

    A w ogóle, tak między nami : czy Mirek zdaje sobie sprawę z faktu jakim Niewyobrażalnym jest Szczęściarzem ?
    Dostać za żonę TAKĄ Dziewczynę ??
    I czy Mirek już się zastanawia nad trasą Katowice - Częstochowa (naturalnie nie biegiem, tylko na klęczkach !) ?

    Odpowiedz
  • KARMA 15:21, 17 czerwca 2013

    Dziękuję. Zawstydzasz mnie. Myślę, że chyba i ja z nim ruszę w tą pielgrzymkę dziękczynną. Nasze szczęście polega na tym, że jak to mówią - trafił swój na swego. Gdyby nie On wielu rzeczy bym nie zrobiła. No bo przecież jeszcze niedawno kto by pomyślał, że potrafię przebiec maraton? A tu proszę :)
    Do zobaczenia zatem!

    Odpowiedz

Wyszukiwarka

Ateny, 42 km - maraton ukończony!!!

Półmaraton wokół Jeziora Żywieckiego

Półmaraton Wrocławski, jeszcze przed startem