W tym roku jako, że nie wyjechaliśmy na żadne noworoczne szaleństwo postanowiliśmy w Sylwestra pobiegać. Krakowski Bieg przebierańców to sama przyjemność i niesamowite wrażenia estetyczne. Zdecydowaliśmy się późno i nie mieliśmy przebrań ale jakoś nie gryzłam się z tego powodu. Dopiero na miejscu. Sądziłam, że bieg przebierany polega na tym, że wśród wszystkich biegających jakaś część się przebierze. Nic bardziej mylnego. Tu KAŻDY się przebrał i chyba tylko garstka (w której niestety i my się znaleźliśmy) odtsawała od reszty brakiem przebrania. Były biegające mumie, bałwany, samoloty, a nawet prawdziwy statek piracki strzelający konfetti z armaty! I niech ktoś powie, że ludziom się nie chce...
Bieg ukończyłam w równe 54 minuty w towarzystwie Mirka i ... Marchewki!