Po pracy zrobiliśmy zakupy i dopiero po powrocie do domu było można coś zjeść. Na dworze już ciemno, powoli zaczyna się najgorszy okres w roku. "Jesień idzie nie ma na to rady..."Straszliwie nie chciało nam się wychodzić w teren ale jeśli odpuścimy raz, odpuścimy i kolejny. Mimo, że z pełnym brzuchem namawiam Mirka na bieg. Dzisiaj do przebiegnięcia 10 km. W straszliwych mękach i z kolką odhaczamy trening jako zaliczony.