Och...niepocieszeni wracamy. 4 sekund zabrakło, żeby zejść poniżej 40 minut. Ale generalnie wrażenia mamy dobre. Finisz wspólny z M. (Lubię to!). Tacie udało się ukończyć bieg mimo kontuzji. Czas nieważny - tak czy siak sukces. Fajna trasa zarówno pod względem krajobrazowym jak i świetnie oznaczona z zaznaczeniem każdego konaru, kamienia i pieńka, o który możnaby zahaczyć. Po biegu dobre jedzenie - żurek na bogato z kiełbaską i jajem + babeczka, w pakiecie startowym izotoniki, batony, serki i okolicznościowe koszulki. To wszystko dzisiaj w Blachowni k. Częstochowy. Medale oryginalne, żeliwne, ciężkie - w kształcie tytułowej ósemki. Aż mnie zgięło wpół :) Biuro zawodów w Hali Sportowej a więc i toaleta i depozyt na miejscu - nie trzeba nigdzie biegać ani niczego szukać - to zawsze bardzo ważne w całym tym przedbiegowym podekscytowaniu. Fajnie też, że pomyślano o kibicujących biegaczom rodzinach - na stadionie przy starcie ustawiono dmuchany plac zabaw dla dzieciaków, malowanie twarzy, stoisko z watą cukrową. Była mała wpadka bo komuś wydano nie jego numer ale cóż... zdarza się najlepszym. Pomiar czasu przy pomocy chipów.
Po ukończeniu biegu można było sobie zmierzyć ciśnienie albo oddać się w ręce profesjonalnych masażystów. Nie zapomniano o niczym. Mimo wszystko mam jedno ale... wydaje mi się, że limit uczestników był zbyt wysoki. Wiadomo - każdy chce biec, wiadomo - dla organizatorów większa liczba uczestników to większa ranga imprezy ale... mimo, że dobrze oznaczona, trasa była zbyt wąska. Kto nie wystartował w pierwszej linii nie miał szans przebić się do przodu z uwzględnieniem zasad dobrego wychowania tracąc też szansę na lepszy wynik. Bieg ukończyło 479 zawodników, w tym jedynie 78 kobiet! Ja dobiegłam jako 21, zajmując 9 miejsce w swojej kategorii wiekowej.
Przed biegiem krótka rozgrzewka...
A po biegu...
...medal dla każdego...
Statuetki tylko dla najlepszych...
Mogło być lepiej. Mogło też być gorzej. Było okej. Pogoda w sam raz dla biegaczy. Kilka krótkich podbiegów, kilka zakrętów. Zmniejszyłabym tylko limit ogólny zawodników i... do zobaczenia za rok. Odpoczywam.