Do końca nie byliśmy zdecydowani czy pojechać na ten bieg czy nie a kiedy ostatecznie w piątkowe popołudnie męska decyzja zapadła okazało się, że możliwość zapisów internetowych już się zakończyła. Nie dziwota ;) Mimo wszystko wyczytaliśmy, że będą zapisy też w dniu zawodów i już nie mieliśmy wątpliwości, że jedziemy zdecydowani w razie czego pobiec sami sobie, choćby bez klasyfikacji. Nad Paprocany dotarliśmy jeszcze przed 10 i problemów z zapisami nie było. Zresztą... ku mojemu zaskoczeniu - chętnych też nie było tak wielu choć impreza i otoczenie nad wyraz przyjemne. Summa summarum na starcie zebrała się około 300-osobowa grupa biegaczy i amatorów nordic walkingu oraz prawie 100 najmłodszych uczestników- w kat. dzieci. Dla nikogo chyba nie zabrakło ani koszulek ani medali a gulasz regeneracyjny był po prostu pyszny.
Przebiegłam sobie spokojnie z czasem trochę poniżej 52 minut ale gwiazdą tego dnia był kolega MK zaliczając debiut na 10km dystansie.
Stefan, współbiegacz 17:37, 9 czerwca 2014
Zwróć uwagę, Aniu, jak dzielnie kibicujemy Marcinowi :
https://plus.google.com/photos/106456458301436128888/albums/6022582762806983665/6022661945991488418?pid=6022661945991488418&oid=106456458301436128888
Stefan, współbiegacz 23:12, 10 czerwca 2014
To znowu ja, Aniu: ten pasożyt, który zamiast założyć sobie własny blog, zatruwa Ci życie na Twoim.
Ale kontynuując naszą sobotnią wymianę biegowych wspomnień, a nadto pamiętając o Twoim zamiłowaniu do relacji wierszowanych, pozwalam sobie załączyć jeszcze jeden link: to taka moja nieudolna rymowanka z maratońskiego debiutu. Mam nadzieję, że choć odrobinę Ci się spodoba.
W każdym razie klimaty są Ci dobrze znane.
A zatem tak to było owej niedzieli w Stolicy:
http://www.maratonypolskie.pl/mp_index.php?dzial=2&action=44&code=39617
KARMA 9:51, 11 czerwca 2014
Stefan! Jesteś NIE-SA-MO-WI-TY! Chylę czoła i biję pokłony... Biegać może każdy - to już udowodniliśmy nie raz ;)Szybciej czy wolniej, bliżej czy dalej to nie ma znaczenia... ale pisać jak Ty piszesz...źle - nie piszesz - tworzysz. Zaniemówiłam absolutnie a to nieczęste u mnie zjawisko :) Jestem urzeczona i oczarowana. Lubię czytać, czytam sporo - głównie beletrystykę, książki podróżnicze, czasem reportaże. Nade wszystko uwielbiam poezje (wybrane - nie każdą!)... i wiesz co? Przyszło mi na myśl jak wiele osób - celebrytów, dziennikarzy, piosenkarzy, dzieci sławnych rodziców, kochanek słynnych mężów - ile osób wydało w ostatnim czasie COŚ co ubrano w okładkę i nazwano książką a po co nigdy bym nie wyciągnęła ręki...
A tu taki TALENT! Chwal się bo jest czym. Uwielbiam Cię czytać :)
Stefan, współbiegacz 16:51, 11 czerwca 2014
Aniu Przeurocza!
Jak to dobrze, że można się schować za ekranem monitora. Bo gdy policzki pałają, a czerwone uszy aż pieką - wygląda się nieszczególnie.
Niczym nie zasłużyłem, niestety!, na takie pochwały z Twych ust. Wiem że muszę to po części złożyć na karb Twojej nadzwyczajnej życzliwości wobec innych ludzi, Twojej uprzejmości, jak też i tego rozsłonecznionego spojrzenia na świat, o którym ostatnio rozmawialiśmy.
Oczywiście, nie zmienia to faktu, że moja męska próżność została nader mile połechtana, a wiesz dobrze (jak wiedzą to wszystkie dziewczyny), że nie masz na świecie bardziej nadmuchanego balonika niż ten, który wypełniony jest przemądrzałym a chełpliwym zarozumialstwem płci brzydkiej.
Jak to pisała Magdalena Samozwaniec? Być może kobieta to puch marny, ale mężczyzna to z pewnością pycha marna!
No więc nie biegam już, ani nie chodzę, tylko -od momentu przeczytania Twej łaskawej opinii- fruwam pod sufitem, co chwila tłukąc łbem o żyrandol. To ci dopiero są endorfiny!
Za to ciepło, w którym się wygrzewam, za ten stan, w którym się tarzam - bardzo serdecznie Ci dziękuję. Mógłbym o tym jeszcze długo, ale przyjemnie pogłaskany milknę nareszcie i tylko sobie mruczę...