I znowu kolejny weekend za nami! Jutro znów poniedziałek, znowu do pracy. Znów dwa dni bliżej do pierników, do świąt, do końca roku. Ale to był dobry weekend. Mroźny ale udany. W telewizji podano, że Katowice należały w ten weekend do najzimniejszych obszarów. Po arcydepresyjnym piątku przyszła lepsza sobota. I choć nie należę do zimnolubów nie mogłam nie skorzystać z wolnego poranka. Coś było tego poranka w powietrzu bo nawet M. zgodził się bez protestów (protest wzbudziła tylko propozycja dystansu półmaratonu, wynegocjowaliśmy 10 km). Pojechaliśmy pobiegać do Chorzowa i ...było wspaniale. Temperatura (7 stopni poniżej zera) była odczuwalna do 3 km, później odtajały mi już dłonie i było naprawdę okej.
W niedzielę zaś wystartowaliśmy w 8 kilometrowym I Przełajowym Biegu Mikołajkowym w Kędzierzynie - Koźlu. Biegliśmy przez las (właściwie lasek) w dwóch okrążeniach po 4 km. Było cieplej niż wczoraj ale i tempo szybsze. Biegliśmy w Mikołajowych czapach z podskakującymi pomponami, co to nam je organizator w pakiecie startowym zapewnił. Biegłam i myślałam jakie to fajne - taka banda Mikołajów biegających po lesie :)
W pakietach były też koszulki (komu nie starczyło, mają przysłać pocztą), czekolada, sok. Naturalnie po biegu posiłek (żurek, pycha!) Medale dla każdego biegacza. Wpisowe 20 zł. Nie było elektronicznego pomiaru czasu ale wcale mi to nie przeszkadzało. Cały dystans utrzymywałam stałe tempo poniżej 5 min/km. I jestem zadowolona.Ten bieg to kolejny dowód na to, że można zrobić fajną imprezę niskim kosztem.
PS. Policzyłam dziś czas jaki pozostał do maratonu. 14 tygodni :)