NICNIEROBIENIE

2014-02-18 21:34:24, komentarzy: 1

Wstyd się nawet przyznać ale właśnie mija miesiąc od ostatniego biegu. Niestety z każdym kolejnym dniem coraz trudniej się zebrać w sobie... bo choćby nawet i chęci były to jednak kondycja uśpiona snem zimowym. Kilkakrotnie pojawił się zapał...już... już było blisko... ale a to zapisy się skończyły, a to limit wyczerpał. W weekend nadrobiliśmy nieco aktywności - dla odmiany na nartach (trudno w to uwierzyć ale w Białce JEST zima!) i napędzeni jeszcze tym spontanicznym wyskokiem wyszliśmy w końcu pobiegać. Piszczele jeszcze mnie bolały od butów narciarskich, nogi zapomniały jak to jest biegać i ważą teraz jakieś sto kilo każda - organizm przeżył ciężki szok.

Biegnę i biegnę...

- Nie mogę już - mówię do męża.

- A ile już biegniemy?

(Spojrzenie na zegarek)

- Dwie i pół minuty...

- ...

 

W żadnym razie nie może tak być. Mocy przybywaj!

Zapisaliśmy się na Półmaraton Żywiecki.

« powrót

Dodaj nowy komentarz

  • Stefan, współbiegacz 14:02, 26 lutego 2014

    Nie masz pojęcia, Aniu, jak bardzo się cieszę!
    Byłem pełen obaw czy Twoje blogowe milczenie nie jest wynikiem jakiejś poważniejszej kontuzji. Ale skoro jesteście i biegacie, to wspaniale.
    Swoją drogą piszesz o zimowym śnie, a za chwilę okaże się, że znowu trzaśniecie ze trzy maratony. Stąd hasło o spadku formy traktuję jako przejaw klasycznej kobiecej kokieterii. Ech, dziewczyny, wy to umiecie czarować....
    A co do "przypływu mocy", pozwól zadedykować sobie piękną myśl Lao-cy, twórcy taoizmu: "He who controls others may be powerful, but he who has mastered himself is mightier still". Ładne, prawda ?

    Pozdrawiam Was biegowo

    Odpowiedz

Wyszukiwarka

Ateny, 42 km - maraton ukończony!!!

Półmaraton wokół Jeziora Żywieckiego

Półmaraton Wrocławski, jeszcze przed startem