Mówi się, że poród to wysiłek porównywalny z przebiegnięciem maratonu. Po czterech maratonach i jedynym porodzie powiem Wam jedno - guzik prawda! I choć nagroda na finiszu najwpsanialsza w świecie to jednak przeżyć związanych z porodem długo jeszcze nie chce się powtarzać zaś o biegach...sami wiecie - każdorazowe pokonanie mety choćby po nie wiem jakim wysiłku powoduje, że już patrzysz za kolejnym.
Panie doktorze kiedy mogę zacząć znowu biegać - zapytałam lekarza na obchodzie w drugiej dobie po porodzie - ostatniej przed wyjściem do domu. Lekarz nie wiedząc z kim ma do czynienia odpowiedział z uśmiechem, że bardzo proszę, już, od razu. Pewnie nie sądził, że faktycznie tak zrobię ;) Niemniej... Mama w formie to mama szczęśliwa a szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Równiótko dwa tygodnie po porodzie w sobotę 4 czerwca stanęliśmy zatem na starcie charytatywnego Biegu dla Lewka (tata został z wózkiem w roli kibica). Uznałam, że ten pięciokilometrowy dystans będzie idealnym rozbieganiem po wielomiesięcznej przerwie a do tego udało mi się idealne w tempie towarzystwo :)

W kolejce do zapisania i po odbiór pakietu startowego czekałam jakieś 40 minut - wystarczająco długo żeby jeszcze raz to szaleństwo przemyśleć i bez blamażu zrezygnować. Zbiorowa ekscytacja przerosła jednak moje obawy a radość współuczestniczenia w imprezie podładowała przykurzone ostatnio akumulatory.
Paweł Lewek, dla którego odbył się bieg jest rówieśnikiem mojego męża, mieszka w Katowicach, cierpi na nieuleczalną chorobę, samotnie wychowuje 14 letniego syna - więcej o nim TU. Czytając o takich ludziach chce się pomagać, dla nas to przecież i tak sama przyjemność a jak przy okazji można dołożyć grosza żeby zrobić coś dobrego to dlaczego nie?

No i pobiegliśmy dobrze mi znaną (ostatnio ze spacerów) lekko pofalowaną trasą poprzez park na Trzech Stawach. Z kilkoma podbiegami do najłatwiejszych nie należy ale bez zatrzymania spokojnie truchtaliśmy, bez spiny i swobodnie rozmawiając. Nie sądziłam, że będzie tak dobrze! Jak za starych dobrych czasów zagrzewałam Madzię do walki i tym razem jej tempo było dla mnie wprost idealne :) Biegłam z radością i rozpierającą mnie dumą. W sumie największym wrogiem okazało się nie zmęczenie a jak zwyle upał. Po 3 km wiedziałam już, że wszystko jest jak należy, że wróciłam i teraz będzie znowu tylko lepiej. Na finiszu uciekłam od moich Krejzoli, przekroczyłam linię mety z czasem 00:31:21.



Na mecie czekały na nas piękne medale, przepyszne drożdżówki i mój najcudowniejszy mały kibic!

Stefan, współbiegacz 23:42, 11 czerwca 2016
Na tę wiadomość czekaliśmy! Mały Książę miewa się dobrze... Piękna Ania wraca do gry... o Szczęśliwym Tacie, że już nie wspomnę...
To cudna wieść, która poruszyła - jak sądzę - cały biegowy świat.
Bardzo się cieszę, serdecznie gratuluję i spodziewam się szybkiego spotkania Was na trasie (może Księżycowy Rybnik? Albo Bieg w Wyrach za tydzień?) Nie tracąc nadziei, serdecznie Was pozdrawiam!
PS. Aniu, ależ Ty ślicznie wyglądasz!!!
Wybacz, Mirku, musiałem to powiedzieć.
Volkswagen Prague Marathon
Perła Paprocan
Półmaraton Wodzisław Śl.
Prague Marathon, medal
Medal z Półmaratonu Księżycowego, Rybnik
Kobiety 5+, Jastrzębie Zdrój
Półmaraton Żywiecki
Meta Athens Marathon
Bukowno
Bieg dla Słonia, Chorzów
Kobiety 5+ Jastrzębie Zdrój
Bytomski Półmaraton
Bieg Wiosenny, Chorzów
Pawłowiczki, 10 km
Krynica, przed startem Życiowej Dziesiątki
Krynica, Festiwal Biegowy
Wizzair Budapest Halfmarathon
Jastrzębska Dziesiątka
Z Beatą Sadowską, przed startem World Run, Poznań
Z Marcinem po Biegu Skalnika, Gracze 15 km
Tychy, Perła Paprocan
Maraton Wolności, Chorzów
Blachownia, 8 km
Orzesze, 10 km
World Run, Poznań
Gliwice, Biegamy z Sercem
Prague Marathon, pakiet startowy
Maratona di Roma, medal - najważniejszy!
Valencia Marathon 2013 - Divina Pastora Marathon
Bieg Rad Dzielnic, Zabrze. Podium.