LEŚNE RUN, Zabrze 5 km

2014-07-25 06:57:41, komentarzy: 4

I edycja biegu z niedociągnięciami, które jednorazowo się wybacza. Albo nie. Gdybym tego rodzaju bieg wybrała na debiut (a wiem, że wśród startującymch wielu debiutantów było) mogłabym się do zorganizowanych biegów zrazić i nie chcieć już tego powtórzyć. Zorganizowanie biegu to nie lada gratka bo i fundusze i zaplecze i jeszcze żeby wszystkich ogarnąć, napoić, nagrodzić należycie...

My biegacze rozumiemy to. Ale i Wy - drodzy organizatorzy wejdźcie w naszą skórę. Przejęci swoją rolą nie zapomnijcie dla kogo ta impreza - woda na mecie to podstawa! No i wystarczyła jedna osoba, która zawieszałaby na szyjach medale. Pierwszy raz mnie spotkało, żebym sama musiała iść i sobie wziąć.  A dodam, że w tym upale na starcie ledwo trzymałam się na nogach. Za start zapłaciliśmy po 30 zł. Celowo piszę za start a nie pakiet startowy bo pakietów startowych nie było przecież. Nawet numery były zwrotne. Pucharów dla najlepszych też nie było. To za co płaciliśmy? Za wejście na teren kąpieliska gdzie bilet kosztuje 8 zł? Nie. Jednak podsumowując imprezę uważam za nieudaną.

 

 

30 stopniowy upał spowodował, że ledwo doczołgałam się do mety.

 

 

Medale.

 

Kategorie wpisu: 5km
« powrót

Dodaj nowy komentarz

  • Stefan, współbiegacz 18:00, 2 sierpnia 2014

    Po kilkutygodniowym urlopie nadrabiam zaległości czytelnicze. I oczywiście przede wszystkim zacząłem od mojej ulubionej lektury...

    Opole, Pawłowiczki, Zabrze. Serdecznie gratuluję zarówno pawłowiczkowego miejsca na podium, jak i każdego z pozostałych sukcesów. Każdego kilometra.

    Z jednym tylko zgodzić się nie mogę.
    Z niekompletnym podpisem pod pierwszą fotografią.
    Brzmi on tak : "30 stopniowy upał spowodował, że ledwo doczołgałam się do mety...", a zabrakło dokończenia : "...a i tak (jak widać na zdjęciu) wyglądałam jak Afrodyta, która od niechcenia wynurzyła się właśnie z morskiej piany".

    Pozdrawiam Was, pozostając z nadzieją, że Mirek przy najbliższej okazji nie pokiereszuje mi facjaty za tę Afrodytę ;)

    Odpowiedz
  • KARMA 8:52, 4 sierpnia 2014

    :) Och, jakże mi tego brakowało! Nikt tak jak Ty nie karmi mojej próżnej kobiecej natury! :)

    A biegowo...Potem jeszcze ominął Cię Bieg Powstania Warszawskiego i Charytatywna Siedemnastka w Nowej Woli. Lada chwila coś na ten temat napiszę. Wczoraj o Tobie rozmawialiśmy zastanawiając się czy już wróciłeś.... i czy wybierasz się do Henrykowa. My zapisaliśmy się bazując na Twoich pochwałach. Jeśli się wybierasz może pojedziemy razem? W końcu mielibyśmy trochę czasu.
    A jak urlop? Mniemam, że udany i nie wątpię, że aktywny?

    Odpowiedz
  • Stefan, współbiegacz 12:52, 5 sierpnia 2014

    Urlop udany, Aniu, aczkolwiek okazało się, że próby truchtania po plaży w grząskim piachu to nie jest żadne tam ćwiczenie siły biegowej. To po prostu zupełnie inna dyscyplina sportowa!
    Podobnie zresztą jak bieg w Alpach. Przez pięć kilometrów zasuwałem pod górę sprintem, którego -jak uważałem- nie powstydziłby się Usain Bolt, a potem okazało się, że średnie tempo miałem 7:11(!) Masakra!
    No ale bezcenne były miny współtowarzyszy podróży, którzy nie potrafili pojąć, że po 900 kilometrach jazdy i przed kolejną taką samą dawką, można wstać o 6-tej rano i biegać. Te reakcje znacie, prawda?

    Do Henrykowa, niestety, nie wybieram się :( A to dlatego, że akurat trwa u mnie remont, zaś to wszystko, co się z nim wiąże, to też zupełnie inna dyscyplina (wobec której taki bieg alpejski jest mimo wszystko łatwiejszy do zniesienia).
    Zatem Twoją wiadomość, że zapisaliście się na ten półmaraton przeczytałem ze smutkiem i z trwogą. Ze smutkiem, bo tak miło byłoby Was spotkać. Z trwogą, bo jak powiadasz "bazujecie na moich pochwałach". No i teraz niech okaże się, że Organizator coś zawali, a całe odium spadnie na mnie :(
    Na wszelki więc wypadek zaznaczam, że owszem, zeszłoroczny bieg mi się podobał, ale jak wiadomo z gustami bywa różnie. Dobre oznakowanie (np. 50-100 metrów przed punktami z wodą jest informacja, że takowy się zbliża), albo przejęci i zaangażowani wolontariusze, nadto sporo podbiegów (to też na plus) i w ogóle całkiem sprawna organizacja. Na domiar "tuż za płotem" piętrzy się henrykowskie opactwo. A ponadto ów półmaraton wydał mi się taki inny: ani nie uliczny-wielkomiejski, ani nie leśny-"paprocański", ani nie alejkowy-"dąbrowski". To był po prostu "półmaraton wiejski". Duże przestrzenie, niby asfalt, ale wśród łąk, zapach zboża i traw, tu i tam rozrzucone gospodarstwa, start spod starego dworca kolejowego (koło którego stoi kilka domów, a poza tym - bezludzie) no i widoki na Przedgórze Sudeckie. Mnie się podobało, ale jeśli będziecie innego zdania, z góry przepraszam ;)
    Do miłego zobaczenia!

    PS. Uprasza się nie wieszać psów na Stefanie (za Henryków)

    Odpowiedz
  • KARMA 13:17, 5 sierpnia 2014

    :)

    Odpowiedz

Wyszukiwarka

Ateny, 42 km - maraton ukończony!!!

Półmaraton wokół Jeziora Żywieckiego

Półmaraton Wrocławski, jeszcze przed startem