II Tyski Półmaraton za nami!

2013-09-15 20:14:19, komentarzy: 1

 

 

 Na temat II Tyskiego Półmaratonu mimo najszczerszych nawet chęci trudno napisać coś dobrego.  Przy całej sympatii jaką mam dla tego miasta zapytana o zdanie będę ten bieg odradzać a mając do wyboru dwa sama również wybiorę inny. Co tu dużo mówić  - Organizatorzy zaliczali wpadkę za wpadką.  Teoretycznie przygotowano się dobrze - ładna i czytelna strona www biegu, dobre umiejscowienie biura zawodów z dużym i dostępnym parkingiem przy Hali Sportowej przy al. Piłsudskiego 20,  fajny pakiet startowy przy stosunkowo niskim wpisowym (50zł), możliwość rozgrzewki na bieżniach przed biegiem.  No aż żal, że tak dobrze zaczęli a tak słabiutko skończyli.  Tu bowiem zaczęła się parada (niekoniecznie wskazanych) atrakcji. Ale od początku: Start zaplanowano na godzinę 12.30, od 12.20 mieliśmy się ustawiać na linii startu. Biuro zawodów urzędowało do 11.45 ale mimo zastrzeżenia w regulaminie, że odbiór pakietu startowego trzeba potwierdzić dowodem tożsamości bez żadnego utrudnienia nasze pakiety odebrał Adrian. Przynajmniej zatem nie goniliśmy na łeb na szyję godzinę wcześniej.  Przyjechaliśmy na miejsce, oddaliśmy depozyt, posnuliśmy się, pogadaliśmy z tym i owym i nabuzowani przedstartową adrenaliną stawiliśmy się wraz z 700 pozostałymi zapaleńcami  gdzie nas poproszono. Adrian debiutował na dystansie półmaratonu więc emocje tym większe, które zresztą i nam sie udzielały...  Jak powiedziałam - stawiliśmy się na starcie i ....twarze uśmiechnięte, każdy przytupuje, podskakuje, rozgrzewa jeszcze mięśnie.....  minęła 12.30, minęła 12.40...jeszcze chwila, zaraz ruszamy...kilka minut później uśmiechy zaczęły znikać,  emocje opadać, przytupów mniej, więcej spojrzeń za zegarki... minęła 12.45,12.50 a tu nadal się nic nie dzieje! "Proszę Państwa, jeszcze chwilka, nie mamy jeszcze odebranej trasy" - powtarza ciągle konferansjer a u zgromadzonych widać jak wyraz przyjemnego oczekiwania przechodzi w niesmak zniecierpliwienia... Próba zagadania biegaczy nie odnosi skutku. Nikt nie przyjechał tu posłuchać o historii biegów. W końcu mówią otwarcie, że przed 13.15 nie wystartujemy. Zatem falstart. Rozchodzimy się- pić, sikać, usiąść, podreptać... uwalniamy funkcje zablokowane na okoliczność startu. O 13.15 grzecznie wracamy. Trasa nadal nie odebrana ale nabieramy nowej wiary w obietnicę chwili. W sumie czekamy jeszcze może z 10 minut co oznacza, że od pierwotnie zaplanowanego startu - godzinę. Zdegustowani zamiast rozentuzjazmowani w końcu startujemy!

 Bieg na 10 km i na półmaraton startowały razem, dyszka na przedzie, półmaratończycy za nimi, troszkę było ciasno ale grunt, że w końcu ruszyliśmy. Na  pierwszych dwóch km przegięliśmy z tempem, muszę przyznać i od piątego wypatrywałam wody. Zgodnie z regulaminem punkty odżywiania miały być  rozmieszczone w odstępach co około 5 kilometrów, trzy punkty na całej trasie. Od razu więc zaprogramowałam się na bieg 4 x 5km od punktu do punktu. Niestety, na 5 km wody nie było, była gdzieś pomiędzy 6 a 7 - jeden krótki stolik - załapałam się na izotonik .... łatwo się domyśleć, że również na 10 km na marne wypatrywałam oazy. Drugi punkt z wodą umiejscowiono w okolicach 15 km, trzeciego nie było. Mógłby ktoś powiedzieć, że marudzę dla zasady, że nie było potrzeby, że nie było upału, że co 7 km nawadnianie było wystarczające... ale kurczę! pozwolę się sobie nie zgodzić! - skoro piszą, że 3 punkty to mają być 3! Półmaratony stały się powszechniejsze, coraz więcej ludzi je kończy ale pamiętajmy, że to wciąż jest wielki wysiłek.

 

Zabrakło mi minuty do czasu, który bardzo chciałam osiągnać, skończyłam w 01:51:10.

Przede mną był Mirek, który jakby dostał skrzydeł i chyba zrobil życiówkę - 01:49:27.

Wypatrywałam momentu, kiedy siły go opuszczą ale jednak nasze treningi przynajmniej w jego przypadku okazały się owocne. Adrian również półmaraton ukończył z czasem poniżej 2 godzin.

 

Jedzenia było mało (pół miseczki żurku, na koniec i tak zabrakło), kawy i herbaty w ogóle nie starczyło. 

Temat wyników to znowu cała osobna historia. List nigdzie nie udostępniono (były chipy - więc dlaczego nie można było drukować na bieżąco?!) Najpierw ogłoszono wyniki z biegu na 10 km, w kategoriach i klasyfikacji ogólnej. Potem, kiedy już byliśmy pewni, że będzie klasyfikacja półmaratonu ogłaszanie wyników przerwano i organizatorzy przenieśli się znów na start żeby rozegrać zawody dzieci. Dystansów było kilka, dziewczynki, chłopcy, młodsi, starsi - normalna sprawa, ale teraz?! No przecież takie rzeczy robi się przed lub w trakcie długiego biegu! Po zakończeniu biegów dzieci odbyło się dopiero ich nagradzanie i dopiero po tym wszystkim przystąpiono do ogłoszenia wyników półmaratonu. Porażka totalna.

 

Reasumując wielka szkoda  -  ze względu na fakt, że bieg jest młody miałam w zamyśle, że może uda się wziąć udział we wszystkich jego edycjach  - ale muszę powiedzieć, że jak na razie zostałam mocno zniechęcona.

 

 

P.S. Stefan!Wylosowali Cię do jakiejś nagrody a Ciebie nie było!My zostaliśmy do samego końca, ale niestety nic nie wygraliśmy :(

 

Kategorie wpisu: półmaraton
« powrót

Dodaj nowy komentarz

  • Stefan, współbiegacz 22:11, 15 września 2013

    Aniu, pal sześć nagrodę. Nie jej mi żal, ale tego że nie zaczekałem, aby raz jeszcze móc uścisnąć Wasze dłonie.
    Niestety, opóźnienie startu pogmatwało moje wcześniejsze plany na resztę niedzieli, przeto gnałem do domu prawie jak na finiszu, żeby nadgonić to, co już uciekło : wybaczcie mi, proszę!
    Przepraszam też Ciebie, Aniu, za to że (oj, głupi ja, głupi!) porzuciłem Twoje urocze towarzystwo, ale miałem jakąś wenę biegową, a nadto chciałem udowodnić samemu sobie, że jestem w stanie dogonić Mirka. No i oczywiście pokarało mnie : bo tego ostatniego dokonać nie zdołałem.
    Mirek po prostu jakby dostał skrzydeł (co nie jest czymś dziwnym u mężczyzny, który ma za żonę Anioła), no a z takim fruwającym nad ziemią - wygrać przecie nie sposób.

    PS. No i na koniec - jako tyszanin - przepraszam, że organizacja biegu tak bardzo kulała. Organizacja - tyska w końcu, więc cokolwiek się wstydzę za moje miasto :(

    Odpowiedz

Wyszukiwarka

Ateny, 42 km - maraton ukończony!!!

Półmaraton wokół Jeziora Żywieckiego

Półmaraton Wrocławski, jeszcze przed startem