I Tyski Półmaraton, 16.09.2012 - jest puchar! 21 km

2012-09-17 12:26:00, komentarzy: 0

 

Kolejny półmaraton za nami. Pierwszy Tyski. Pogoda dopisała, kibice dopisali, energii i sił witalnych na szczęście nie zabrakło.

Wróciłam z kolejnym w mojej karierze biegowej pucharem zdobytym jako nagroda za III miejsce w najmłodszej kategorii kobiet.

 

 

A było to tak...

Start biegu zaplanowano na godzinę 12.30 jednakże już na 45 minut wcześniej miało zostać zamknięte Biuro Zawodów. Dojechalismy więc o 11.40 i jak zwykle w pośpiechu odebraliśmy pakiety startowe. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu dostałam koszulkę w rozmiarze S. Oprócz koszulki w pakiecie znalazły się numery (fajne! - materiałowe), agrafki, ulotki, dyplomy, magazyn o tematyce zdrowia. Co dziwne - nie było chipów i sposób pomiaru czasu pozostał do tej chwili tajemnicą... Dużym plusem było przemyślane zaplecze - nad zalewem Paprocany przy Hotelu Piramida jest duży parking plus sporo miejsca w okolicy, nie trzeba krążyć przez pół miasta żeby zaparkować. Przygotowano scenę, namioty, nie trzeba było szukać depozytu, szatni, także  toalety były ogólnodostępne.  Do startu odczekaliśmy spokojnie rozciągając się w parku nad wodą.

Najpierw ruszał bieg 10 km i po kilku minutach miał startować półmaraton. I tutaj wyszło na jaw, że jednak organizatorzy nie do końca przemyśleli start w tym samym czasie i miejscu na dwóch dystansach. Ani się obejrzeliśmy i najszybsi na krótkim dystansie byli już po nawrocie i zmierzali dokładnie w kierunku startu, gdzie ustawlili się już zawodnicy do biegu głównego. Półmaratończykom kazano się rozstapić i tak w szpalerze czekaliśmy aż wszyscy z pierwszego dystansu przebiegną. Jak łatwo się domyśleć nasz start nieco się opóźnił. Mimo, że bieg nie był bardzo nagłośniony wystartowało 411 osób, co wydaje się dość niezłym wynikiem jak na pierwszą edycję. Biegło się rewelacyjnie! Na starcie odnalazłam znajomego z poprzednich biegów i pierwsze kilometry zeszły na pogawędce.

 


Źródło: http://ireneuszkazmierczak.wordpress.com/tychy/polmaraton-i-bieg-2012/1-tyski-polmaraton-pierwszy-kilometr/#

 

 

Później biegłam już sama ale nadal w dobrym tempie i nastroju. 5 km minęło jak z bicza strzelił. Do 10 nie odczułam jakiegoś strasznego zmęczenia. Mirek biegł przede mną ale nie miałam ochoty go gonić. Wolałam trzymać swoje tempo i spokojnie poczekać aż to jemu zabraknie sił ;) I nie pomyliłam się. Około 14 km zobaczyłam plecy mojego lubego i przez następny kilometr skaracałam dzielący nas dystans. Przyspieszyłam mimowolnie nawet tego nie czując, na pętelkach uśmiechałam się do współbiegaczy a oni odpowiadali tym samym. Trasa przebiegała przez centrum miasta, pogoda ładna, niedzielne popołudnie - więc i widzów trochę się uzbierało - Ci także życzliwi - oklaskiwali nas i wspierali okrzykami dodającymi otuchy i siły. Było trochę górek, trochę zbiegów i duuużo rond :) Bieg ukończyłam z kolejnym  swoim rekordem w czasie 01:48:33:68.

 

źródło: http://ireneuszkazmierczak.wordpress.com/tychy/polmaraton-i-bieg-2012/1-tyski-polmaraton-ostatni-kilometr-2/

 

 

 

"Patrzcie, patrzcie... i jeszcze takie medale były..."

 

 

 

Bieg ukonczyliśmy z dużą przyjemnością i satysfakcją. Na mecie dostaliśmy medale i wodę. Gdyby zakończyć relację w tym miejscu -  to była wspaniała impreza. Nie da się jednak tutaj zakończyć i przemilczeć wielkiej wpadki jaką zafundowali biegaczom organizatorzy na sam koniec.  Fajnie przed biegiem, super w czasie biegu a potem.... niestety nie zorganizowano "potem". Tak jakby zapomniano zupełnie o części "po biegu".  Było co prawda dobre jedzenie, do wyboru nawet 3 dania, ale już wyników nie było bardzo długo. No tak - wracamy do początku - nie było chipów. Nawet kiedy już w końcu pojawiły się jakieś listy i wydawało się, że wszystko jest jasne oficjalne ich ogłoszenie i dekoracja zwycięzców przeciągała się w nieskończoność. Czekaliśmy ostatecznie do 17, a że bieg ukończyliśmy przed 15 do tego czasu znowu byliśmy  głodni, zmarznięci i przede wszystkim zmęczeni. Na twarzach wszystkich oczekujących zwycięzców widać było zniecierpliwienie i niezadowolenie. Szkoda!

 

Z drugiej jednak strony fajnie być w gronie zwycięzców nawet jeśli z tego powodu czekałam :)

 

 

Kategorie wpisu: półmaraton
Tagi wpisu: półmaraton
« powrót

Dodaj nowy komentarz

Wyszukiwarka

Ateny, 42 km - maraton ukończony!!!

Półmaraton wokół Jeziora Żywieckiego

Półmaraton Wrocławski, jeszcze przed startem