Bardzo ciężki to był bieg.
Lewa, prawa - wszędzie śnieg.
Nieprzerwanie z nieba prószy,
marzną ręcę, marzną uszy.
Lecz biegacze się nie boją,
już na starcie wszyscy stoją
i na wystrzał wszyscy razem
wyruszyli pełnym gazem.
Najpierw z górki - leciuteńko,
żwawo, czując się sarenką
biegłam chyżo, krokiem prężnym,
z dumną miną, czołem mężnym.
Początkowo ruch jak w metrze,
lecz na piątym kilometrze
następuje spadek wiary
- mierzmy siły na zamiary.
Chwilę z górki, to znów góra,
każdy już nogami szura.
Na dziewiątym mam już dość,
znowu góra daje w kość.
Ale bliżej już niż dalej
zatem biegnę, człapię stale.
Nagle... Ujechała noga!
Spadła na mnie blada trwoga...
Huk, fikołek, kotłowanie -
było w bieli lądowanie.
Otrzepałam się ze śniegu,
żyję, a więc znowu w biegu
pod sąsiadkę podczepiona
truchtam myśląc - zaraz skonam.
Lecz szczęśliwe zakończenie -
widać metę - jest zbawienie.
Są medale, dużo wrażeń
w końcu Bieg Spełnionych Marzeń.
Nauczka: Choćby nie wiem jak zimno było na starcie, nie ubierać się.
W biegu i tak będzie ciepło.
Wynik kiepszczyzna - 01:28:03, ale czy to istotne? :)
Greenhorn Runner 12:21, 13 stycznia 2013
Ci zaś co nie byli przy tem,
Poczytują to z zachwytem.
No bo jak się nie zachwycać
Owym biegiem w Mysłowicach,
Gdy tak go przedstawia Ania?
Stopy rwą się do biegania,
Płoną uszy i drżą ręce,
Usta szepczą : Ja Cię kręcę!
Choć się przyznać może prościej,
Że to kręci tak z zazdrości :(
Tych co też się zapisali,
Zapłacili i tak dalej,
Już-już biegli bez wytchnienia,
Już spełniali swe marzenia,
By w łzach dziś w tę stronę łypać
Skąd nadbiegła (w przeddzień!) grypa
:((
KARMA 13:26, 13 stycznia 2013
Szanowny Biegaczu! Drogi Mój Kolego!
Powiadają ludzie: "Nie ma tego złego".
Odpoczniesz, wyleżysz i na następne zawody
Będziesz rześki i świeży - słowem jak Bóg młody.
Greenhorn Runner 14:38, 13 stycznia 2013
Cóż, Droga Koleżanko ! Dzięki za życzenia,
Ale prawdy to gorzkiej, niestety, nie zmienia,
Że kiepski to zawodnik i żaden współbiegacz,
Co miast mknąć jak Ty, z grypą na sofie zalega.
A efekt tego taki, nic ująć, nic dodać:
Ty - pędzisz jak gazela, ja - leżę jak kłoda!
KARMA 21:43, 13 stycznia 2013
Nic w tym złego nie ma mój szanowny Panie,
że czasem konieczne jest odpoczywanie.
Zwłaszcza gdy gorączka do łóżka przykuje
dzieli równo - nie ważne ile kto trenuje.
Z grypą nie ma żartów - wiedzą co ją mieli -
kładła na łopatki największych twardzieli.
I choć w domu nudno i same rwą nogi
Trudno, trzeba leżeć - współbiegaczu drogi!
Greenhorn Runner 22:08, 13 stycznia 2013
:D
PS.
Pani Aniu, jest Pani wielka (w najszlachetniejszym tego słowa znaczeniu) !
Od razu poczułem się lepiej (choć łzy za straconym biegiem kapią nadal).
Pozdrawiam gorączkowo - wprost z łoża boleści ;)