Mysłowice, lód i błoto. W zasadzie to był bardziej marszobieg niż bieg. Był czas na pogawędki i raczej nie było szans żeby się zasapać, "biegliśmy" gęsiego w tempie treningowym, przeciskając się przez wydeptane przed nami ścieżki. Czasami wbiegaliśmy na asfalt gdzie dla odmiany było szeroko ale ślisko. No i zimno straszliwie. Bieg z cyklu aby dobiec. Ale ku zaskoczeniu wszystkich członków rodziny (tych biegających i tych niebiegających) zajęłam trzecie miejsce wśród kobiet w mojej kategorii! Z czasem 01:37:08! Wątpliwy to sukces, ale zawsze sukces ;) Szkoda, że nie wiedziałam, że tak jestem szybka bo zasłużony puchar i nagroda przeszły mi koło nosa. Po biegu szybciutko wsiedliśmy w auto i do domu żeby odtajać. Truchtacz nie odpowiedział na maila. Szkoda :(