No ładnie się poskładało... ostatnio biegaliśmy po płuca a dzisiaj... po gacie.
Żeby nie było trywialnie to chociaż niech będzie odrobinę heroicznie - niełatwo przecież biegać w deszczu.
"Ciągle pada, ludzie biegną bo się bardzo boją deszczu,
stoją w bramie, ledwo się w tej bramie mieszczą,
Ludzie skaczą przez kaluże na swej drodze, a ja..."
...a ja biegnę też!
Co roku biegamy w Brzeszczach na rozpoczęcie sezonu wiosennego, co roku było gorąco a tu takie zaskoczenie. Deszcz nie przestawał padać cały dzień ale było przyjemne, dużo błota i kałuż ale co tam...frekwencja po raz kolejny rekordowa. Na metę dotarłam z czasem 00:49:29. Pierwszy raz od dłuższego czasu złamałam 50 minut. Marcin zrobił życiówkę!