I znowu wróciliśmy nad ranem.
I znowu nie z imprezy.
Tym razem noc spędziliśmy w autobusie wracając z krótkiego urlopu dedykowanego naszej rocznicy.
Jeszcze wczoraj w pełnym słońcu piłam capuccino w Padwie a dzisiaj przywitał nas deszcz na katowickim dworcu PKS.
Dzisiaj też...bo wiadomo - natura nie lubi próżni - o godzinie 17 w Mysłowicach odbył się Bieg Trzeźwości, w którym na prędce zdecydowaliśmy się wystartować. Ot tak - na rozprostowanie kości po całonocnej jeździe. Po ponad dwudziestu godzinach w drodze bolały mnie kolana i piszczele ale pięciodniowa przerwa wzmogła tylko mój apetyt na bieganie.
Trasa była bardzo wymagająca, z licznymi podbiegami i nierównym podłożem. Wbiegi, zbiegi, częściowo leśnym duktem, częściowo asfaltem. Zmęczona ale nie umęczona bieg ukończyłam w 49 minut.
Stefan, współbiegacz 22:50, 26 czerwca 2014
W nocy Wrocław, w południe Myszków.
Wczoraj Padwa, dzisiaj Mysłowice.
I pomyśleć, że ludzie nadużywają górnolotnych określeń typu "biegi ultra", "katorżnik", "rzeźnik", gdy tymczasem Ania z Mirkiem trzaskają takie ekstremalne ciągi biegowe, ot tak, jakby pstrykali sobie palcami.
Jestem absolutnie impreśnięty (I am impressed by your last achievements)
Serdecznie gratuluję. Zarówno nieugiętości przemieszanej z hartem ducha i ciała, jak i osiągniętych wyników (te zaś są rewelacyjne; tylko pozazdrościć).
No i najlepsze życzenia z okazji Rocznicy ... Swoją drogą: to naprawdę rok minął już od tej chwili, gdy uśmiechnięci i wzruszeni wychodziliście z kościoła w Parku Kościuszki? To już rok naprawdę?
Jeśli tak, to czas biegnie szybciej niż my wszyscy razem wzięci.
KARMA 23:39, 26 czerwca 2014
Dziękuję w imieniu swoim i męża.
A czas....no cóż - śmiem twierdzić, że biegnie nie tylko szybciej od nas ale i żaden Kenijczyk go jeszcze nie przegonił ;)