Drugi maraton w tym roku ukończony z chirurgiczną precyzją co do czasu - 03:59:59.
A pomyśleć, że nastawiałam się na 4:15 i brałam nawet pod uwagę zejście z trasy...
Bieg ukończyło 6378 zawodników. Organizatorzy poinformowali że to rekordowa frekwencja. Jeden uczestnik zmarł.
Stefan, współbiegacz 13:05, 17 października 2017
Z prostych obliczeń wynika, że jesteśmy dokładnie w połowie między jedną Datą i drugą Równie Ważną.
A zatem spóźnione dla Ani, przedwczesne dla Mirka - najlepsze życzenia z okazji Urodzin.
Gnajcie ku swoim marzeniom, odkrywajcie ciągle nowe lądy, biegnijcie do swoich celów, lecz ...niekoniecznie zawsze osiągajcie metę...
Bo wszak wiele życiowej mądrości zawierają słowa Leopolda Staffa:
"Na morze, kędy burza szał swój toczy, /
Pędź, serce moje, najszczęśliwsze z zbiegów, /
W dal, bez powrotu, naprzód, poza oczy! /
Tyle cię czeka śródgwiezdnych noclegów! /
(...) Mknę w szczęście zgiełku sprzeczne w sobie swarnie, /
Niepokojone wciąż zmian kołowrotem, /
A kiedy widzę już port i latarnię, /
Znów łódź odwracam na głębię z powrotem! /
(...) Więc mi odsuwaj, śnie, cel jak najdalej! /
Nie daj się spotkać z kresem ni granicą! /
O, jakim cudem jest życie na fali, /
Jedną ogromną, ciągłą obietnicą!" ("Odjazd w marzenie")
No to długiego i dobrego życia na fali Wam życzę :)
PS. Gratulacje, Aniu, za bezprzykładną dokładność w dotarciu na poznańską metę. Świetny wynik. Po raz kolejny. Jestem pełen podziwu. Jak zazwyczaj.
KARMA 20:06, 22 października 2017
Dziękuję za miły komentarz i wysublimowane życzenia. Z przykrością przyjmuję, że nasze biegowe ścieżki ostatnimi czasy nie chcą się już przecinać. Tym bardziej jestem zaskoczona i zaszczycona, że gdzieś tam jeszcze o nas pamiętasz. Niezmiernie dziękuję.
OdpowiedzStefan, współbiegacz 11:23, 23 października 2017
Nasze ścieżki się nie przecinają, Wspaniała a Waleczna Aniu, bo postąpiłem tak jak czynią nowicjusze lubo biegacze nierozważni :)
Cierpiąc bardzo (listopad 2016) z powodu nadwerężonego i ostro bolącego Achillesa, nie pozwoliłem mu się lenić, tylko ścisnąłem go jak najmocniej bandażami, potem podłożyłem twarde wkładki korkowe pod piętę (masakra) i pobiegłem czterdzieści dwa.
Maraton Ateński (kto jak kto, ale TY mnie zrozumiesz!) Wynik gorszy o 40 minut od moich standardów (to jeszcze można przełknąć), ale co gorsza - potem prawie rok zabawy z tzw. przewlekłymi zapaleniami. Po prostu skatowałem tego Achillesa bezlitośnie. Ale piszę to już z lekkim uśmiechem, bo powolutku zaczynam wracać do gry... A zatem jednak: Do zobaczenia :)
PS. Nie mogę się doczekać :)
KARMA 21:37, 23 października 2017
Cóż za paralela! Achilles wszak był greckim herosem. Wobec takich wieści nie wiem czy gratulować czy strofować wypada... Nic już więc nie mówię. Zdrowia życzę i do zobaczenia.
PS. A Mąż mój obwinia mnie o brak rozsądku!