Dzisiaj pieczemy z Madzią. Nie mogłam usiedzieć w pracy tak się nie mogłam doczekać tego wspólnego wieczoru. Tematem przewodnim nadal pozostaje dynia i po namyśle uzgodniłyśmy, że zrobimy TO ciasto. Wybór był dobry, zabawa przednia a ciasto przepyszne.
Składniki:
ciasto:
farsz:
Do miski przesiewamy mąkę, dodajemy pokrojone na kawałki masło, cukier - zagniatamy ciasto. W oryginalnym przepisie ciasto skrapiamy łyżką wody ale bardzo się kleiło więc następnym razem nie dodam i tutaj też pomijam. Zagniecione ciasto odkładamy na 30 minut do zamrażalnika. W międzyczasie orzechy włoskie i herbatniki rozbijamy na miazgę. Ochłodzone ciasto wyjmujemy z lodówki i wykładamy nim formę (średnicy ok 21, max 23 cm - ciasta wychodzi bardzo mało). Nakłuwamy wierzch ciasta widelcem i wysypujemy na nie masę orzechowo-herbatnikową. Ciasto zawijamy w folię spożywczą i umieszczamy w zamrażalniku do 30 minut (chyba w ferworze walki zapomniałyśmy o tym etapie i ciasto po prostu stało i czekało aż będzie gotowe nadzienie).
Kawałki dyni (bez skóry i pestek oczywiście) dusimy na patelni pod przykryciem z łyżką wody do momentu, aż dynia będzie miękka. Wtedy jak trochę ostygnie rozgniatamy ją blenderem i przez ściereczkę odciskamy nadmiar soku. Jabłka ścieramy na dużym oczku i przesmażamy na patelni, dodając łyżkę cukru i zmielone goździki. W dużej misce rozbijamy jajka i mieszamy za pomocą trzepaczki do jajek. Dodajemy śmietankę, cynamon, imbir, szczyptę soli oraz puree z dyni i smażone jabłka. Dokładnie mieszamy. Tak przygotowaną masę, przelewamy na zmrożone ciasto.
Wkładamy do rozgrzanego piekarnika do 190 stopni C i pieczemy ok. 45 minut.
Finito! Po wyjęciu tak pachniało i kusiło, że nawet nie daliśmy mu odpocząć. Wrócimy do tego. Dzięki Madziu!