Potrzebowałam pomysłu na zutylizowanie pysznych aczkolwiej absolutnie pokawałkowanych pierników. Niezawodny Wujek Google podpowiedział, że można z nich zrobić cake popsy. Zblendowałam więc kawałki pierników na okruchy i tchnęłam w nie drugie życie w nowej, ciekawszej formie. Od zdjęć cake popsów aż się roi w internecie. Okazuje się, że są nawet książki, w których znajdują się pomysły i podpowiedzi na zdobienie tych niesamowitych ciasteczek. Ale komu tam potrzebna książka! Przecież "fantazja, fantazja, fantazja jest od tego..." - ograniczeniem jest tylko, to co znajdziemy, a czego nie znajdziemy w naszych kuchniach. Poniżej wytwory moich rąk - niektóre podpatrzone, niektóre wymyślone - M. podsumował - "Powinnaś sklejać modele" :) - to chyba był komplement....
Wersja klasyczna:
Wersja zabawna:
No i oczywiście wersja świąteczna:
A jak zrobić same cake popsy jako takie? Przepis przygarnęłam stąd (bo piernikowe) i na jego bazie coś tam swojego stworzyłam.
Absolutnie nie zachowałam proporcji, ale mimo wszystko udały się pysznie - zdominowane przez mikołajową czekoladę.