Co do zasady nie lubię tortów. Ten jednak, powiem nieskromnie, bardzo mi smakował. Upiekłam go jakiś czas temu dla mojej ukochanej przyjaciółki jako tort urodzinowy. Wizualnie dobrze wpisał się w zimowe klimaty (to było w styczniu). Jedynym problemem było to, że po podzieleniu na 10 kawałków beza się pokruszyła i nie prezentował się już tak ładnie na talerzach jak przed podaniem. W niczym jednak nie ujęło to mu smaku. Zdjęcia niestety nie zdążyłam zrobić. Przy powtórnym pieczeniu - a myślę, że następny raz na pewno będzie, nadrobię ten błąd :) Przepis oczywiście z Doroty - zacytowany prawie co do joty :)
Blaty bezowe:
Piekarnik nagrzewamy do 180ºC (funkcja z termoobiegiem). Na papierze do pieczenia rysujemy dwa okręgi o średnicy 23 cm każdy. Piekarnikową blachę smarujemy masłem i rozkładamy na niej przygotowany papier do pieczenia - ja musiałam użyć obydwu będących na wyposażeniu piekarnika blach i piekłam na dwóch piętrach piekarnika bo dwa okręgi obok siebie niestety się nie zmieściły. Mocno ubijamy białka ze szczyptą soli na sztywną pianę. Stopniowo, łyżka po łyżce, cały czas ubijając dodajemy cukier. Miksujemy do uzyskania błyszczącej i twardej piany. Na koniec dodajemy łyżeczkę octu/soku z cytryny. Pianę rozkładamy równo po połowie na przygotowane okręgi, wyrównujemy.
Wstawiamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy przez 5 minut. Po tym czasie temperaturę zmneijszamy do 140ºC i tak pieczemy przez 90 minut. Beza powinna się lekko zarumienić i popękać. Po upływie określonego czasu piekarnik wyłączamy, uchylamy drzwiczki i tak zostawiamy blaty do wystygnięcia na kilka godzin albo na noc.
DO PRZEŁOŻENIA:
Mascarpone i lemon curd wrzucamy do miski i łyżką mieszamy. Osobno ubijamy śmietankę i bardzo delikatnie dodajemy ją do masy z mascarpone.
EFEKT KOŃCOWY:
Bierzemy pierwszy bezowy blat i kładzieny na paterę/talerz (ten na którym będziemy ostatecznie podawać nasz tort gościom). Równomiernie rozprowadzamy po nim krem. Do woreczka z odciętym rogiem (chyba, że macie rękaw cukierniczy) nakładamy dodatkowe 3-4 łyżki lemon curdu. Z połowy malujemy na kremie zygzaki. Przykrywamy delikatnie drugim krążkiem bezowym i wierzch ponownie dekorujemy zygzakami z pozostałego lemon curdu.
Podajemy od razu. Ewentualnie jeśli nie podajemy od razu to nie nakładamy kremu tylko szykujemy wszystko i samym kremem smarujemy przed podaniem. PYCHA!