Z HANOI PODRÓŻ NA PÓŁNOC

2011-05-03 21:30:00, komentarzy: 0

Widać nasze zegary biologoczne szybko sie przestawiły na czas wietnamski (+5godzin) bo wyspaliśmy sie wspaniale i obudziłam się o 7 rano czyli w swojej normie. Po zaserwowanym w hotelu śniadaniu (tosty i jajko sadzone) planem objeta była cytadela, Muzeum Historii Miitarnej, Muzeum i Mauzoleum Ho Chi Minha, Świątynia Literatury a wcześniej dom na palu.  Plan wykonaliśmy w 50 % bowiem we wszystkie te miejsca dotarliśmy ale do żadnego nie weszliśmy. Powód niezwykle prozaiczny choć istotny, a pominięty we wszystkich przewodnikach. Wszystkie muzea są nieczynne w poniedziałki. Jutro musimy więc jeszcze raz wrócić do wujka Ho. Zaliczyliśmy za to dzisiaj widok, który niekoniecznie chciałam zobaczyć - obrobione, obdarte ze skóry i niczym świnie na rożnie wędzone psy.

 

Te same bilety do Sapa, których cena w hotelu to 570 000 VND/os na dworcu kosztowały nas po 330 000 VND. Jedziemy pociągiem o 21.50 i nad ranem akurat będziemy na miejscu. Wybraliśmy wariant AC HS. Na dworzec wchodziliśmy z nastawieniem na ciężką przeprawę. Nie było ani ciężko, ani przeprawy. Żadnych tłumów a Pan w okienku kasowym doskonale zrozumiał nasz angielski i  to o co nam chodzi. Gdzież ten przysłowiowy Sajgon?

 

Po "niezaliczonym" poniedziałku wrócilismy do ciała Ho Chi Minha we wtorek. Jest godzina 13.16 i jak się okazuje,  znowu nie zaspokoimy ciekawości i nie zobaczymy zabalsamowanych zwlok wietnamskiego bohatera. Mauzoleum czynne jest w godzinach 7.30 - 10.30, muzeum z kolei od 14. Zwiedzam więc Pałac Prezydenta, oglądam dom i ogród wujka Ho, obowiązuje ruch jednokierunkowy i tzreba ściśle trzymać się określonej kolejności zwiedzania bo nie ma możliwości powrotu. Żeby wrócić do Centrum Hanoi i do Jeziora Hoan Kiem tzreba jechać autobusem do BO HO (czyli z naszej aktualnej pozycji , od Etnology Museum nr 09). Bilet kosztuje 3000 VND. Do Muzeum Etnograficznego spod Muzeum HCM dojechaliśmy motorem zbijając cenę z 250 na 50 000 dongów. Pewnie i tak przepłaciliśmy ale przynajmniej nie 5 razy! Taki urok wpisany w podróże. Sama jazda zresztą była fantastyczna a emocje na pewno warte swojej ceny. Muzeum jedno z najlepszych!

 

W Sapa spędzamy tylko jedną noc. Hotel udało nam się zarezerwować za pośrednictwem wypróbowanego już portalu www.agoda.com i za nocelg płacimy 10 USD (za dwie osoby) a mamy łoże baldachimem! Śpimy w Green Valley Hotel. Niestety pogoda nie dopisuje - jesteśmy w nieustającej mżawce. Wypożyczamy na cały dzień motor (5 USD) i urządzamy sobie wycieczke do pobliskich wiosek zamieszkałych przez ludność etniczną. Nie da się jednak ukryć, że początkowo przynajmniej, większa ekscytacja wiąże się nie tyle z tymi niezwykłymi w swoim wyglądzie mieszkankami okolicy co z samym transportem. Pierwszy raz bowiem jedziemy na motorze sami bez "szofera". Tak - motor czy też skuter był zdecydowanie bohaterem tego dnia. Lokalna ludność wygląda pięknie i niezwykle jednak komercjalizacja posunęła się już tak dalece, że turysta nie ma ani chwili oddechu. Już się nauczono, że na tradycji można zarobić, że zdjęcie to towar a turysta to źródło dolarów i kupuje, kupuje, kupuje... Jesteśmy wręcz oblężeni przez kobiety Czarnych Hmongów i Czerwone Dao i jest to doprawdy męczące. Kiedy na chwilę udaje nam się wyrwać z rąk sympatycznych acz namolnych przekupek obserwuję jak doskakują do kolejnych odwiedzających i zaczynam wątpić w autentyczność tej wioski, strojów, ręcznie tworzonych wyrobów... Czy aby na pewno tak wygląda ich codzienne życie?

 

Warto odwiedzić targowisko w centrum Sapa. Choć może biorąc pod uwagę, że dopiero zaczęliśmy podróż nie było to rozsądne to jednak bez żalu nabysliśmy to wspaniałego smoka - wielką, ważącą ponad 3 kg fajkę wodną, ktora będzie nam teraz towaryszyć w podróży przez cały Wietnam.

 

Do Hanoi wróciliśmy nocnym soft sleeperem za 700 VNd (2 os) w czteroosobowym przedziale na odkupionych biletach. Po 6 byliśmy na miejscu.

 

Na stacji kolejowej w Hanoi nie ma przechowalni bagażu. Oblądowani ruszyliśmy więc w stronę Mauzoleum HCM by uzupełnić braki z poprzedniego pobytu w mieście. W połowie drogi przypomniało nam się - dziś piątek! W poniedziałki i piątki NIECZYNNE.

Postanowiliśmy wrócić zatem do poznanej lepiej okolicy jeziora Hoan Kiem i poszukać agencji, która zamówiłaby nam bilety na autobus do Halong City. Nie ma możliwości dojazdu pociągiem. Warto pokręcić się za okazjami po starej części miasta - ceny zmniejszają się o połowę w miarę jak odchodzimy od jeziora a zbliżamy się do St. Joseph Cathedral. Kłopot jest teraz inny. Turyrtyczne autobusy do Halong odchodzą między 8 a 8.30 co oznacza, że ostatni tego dnia odjechał jakieś pół godziny temu. Agenci rozkładają ręce i każą nam czekać do jutra. Kiedy już straciliśmy nadzieję i zaczęliśmy myśleć o znalezienu jakiegoś przymusowego noclegu w jednej z agencji trafiliśmy na naprawdę miłego chłopaka. Dzięki niemu dowiedzieliśmy się, zę są też inne niż turystyczne autobusy, którymi możemy dojechać nad zatokę. Jadą co prawda dłużej ale za to są tańsze i co najważniejsze możemy jechać jeszcze dziś. Z dworca autobusowego Luang Yen wyjeżdżamy o 11. Bilet za osobę kosztuje 90 000 VND (dla porównania w agencjach 12- 5 USD). Przed nami  conajmniej 5 godzin jazdy.

« powrót

Dodaj nowy komentarz