O selerze naciowym mówi się, że to eliksir zdrowia i młodości. Ze względu na bogactwo odżywcze tego warzywa a jednocześnie minimalną kaloryczność postanowiłam sprawdzić czy jest to to jadalne. Wczoraj na śniadanie po prostu chrupałam go w towarzystwie serka wiejskiego ale nie powiem, żeby szczególnie przypadł mi do gustu. No cóż, czego się nie robi dla zdrowia i urody?! Może jednak da się zrobić z tego coś zjadliwego? Przeszukałam internet w poszukiwaniu lepszego rozwiązania i znalazłam je tutaj.
Składniki:
Nasiona prażymy na suchej patelni. Uwaga - sezam praży się najkrócej. Seler naciowy kroimy na plasterki, jabłka i ananasy w kostkę. Mieszamy dodajemy majonez i dwie łyżki syropu z ananasów. Przyprawiamy do smaku solą i pieprzem.
PS. Jak głosi internet "sok z selera i jabłka to tzw. eliksir młodości bez którego (podobno) żadna gwiazda Hollywood nie rozpoczyna dnia. Szklanka wypita na czczo oczyszcza nasz organizm, nawilża skórę, wzmacnia włosy, likwiduje obrzęki i powoduje, że nasza cera ma idealny aksamitny wygląd". No dobra - wypróbuję i tego!